Kilka miejsc na Słowacji odwiedzamy dzięki temu, że lądujemy w Koszycach, a potem przemieszczamy się do Polski w okolice Rzeszowa na weselną potańcówkę.
Koszyce – mamy zdecydowanie za mało czasu na zwiedzanie! Podczas kilka porannych godzin widzimy tylko namiastkę tego, co miasto ma do zaoferowania. A ma naprawdę dużo!
-
Najdłuższy na Słowacji deptak wzdłuż ulicy Hlavnej. Mnóstwo kolorowych domów i zieleni prezentuje miasto z najlepszej strony. Kawiarni i restauracji jest tutaj całe mnóstwo więc bez obawy, każdy znajdzie coś dla siebie. U nas Kofola i smażony ser!
-
Warto zejść z głównej arterii deptaka i zagubić się w uliczkach starówki, każda kamienica opowiada inną historię, warto popatrzeć w górę i pooglądać przepięknie zdobione fasady.
-
Katedra świętej Elżbiety. Największa katedra Słowacji, którą budowano przez prawie 200 lat. Wnętrze jest imponujące! Znajduje się tutaj grób największego bohatera Węgier – Franciszka II Rakoczego oraz przepiękne ołtarze, rzeźby, obrazy i witraże. Warto wejść na wieżę, nas niestety czas gonił…
-
Wieża św. Urbana (patrona winiarzy), która w przeszłości była wolnostojącą winnicą katedry. Pożar w 1966 roku mocno zniszczył budynek i 7tonowy, zabytkowy dzwon. Dziś dzwon znajduje się przed wieżą, a jego wierna kopia w dzwonnicy.
-
Śpiewająca fontanna znajduje się w samym centrum deptaka pomiędzy katedrą a przepięknym budynkiem Teatru Państwowego. Fontanna daje przyjemną ochłodę w gorące dnia a muzyka umila zwiedzanie.
-
Browar (Pivovar Hostiniec). Najstarszy browar na Słowacji i 5 co do wieku w Europie! Istnieje od 1542 roku! Niestety my jesteśmy przed otwarciem!
Za mało czasu! Powrót i nadrobienie jest wręcz konieczne, bo poza browarem został do obejrzenia szlat streetartowy czyli 32 murale z 2013 kiedy to Koszyce były Europejską stolicą Kultury oraz pomnik maratończyka bo właśnie tutaj odbył się pierwszy w Europie maraton.
Levocza niewielkie miasto położone tylko godzinę drogi od Koszyc. Już samo czytanie historii miasta zachęca do pospacerowania po centrum. Od 2009 wpisane jest na listę UNESCO. Miasta położone jest na wysokości 570 m npm u podnóża Gór Lewockich.
-
Mury obronne potężne, okalające całe stare centrum pochodzą z XIII i XIV wieku i jest to najlepiej zachowany system fortyfikacyjny na Słowacji. Mury były wysokie na 9 metrów! Do tego fosa, parkan, baszty, wieże i bramy! Do dziś zachowało się około 80%
-
Kamienice na Placu Mistrza Pawła. Tutaj, na prostokątnym runku zgrupowane są największe zabytki Lewoczy, Plac okala około 60 odrestaurowanych kamienic z XIV i XV wieku. Wiele z nich świadczy o statusie właścicieli i znaczeniu samego miasta. Piękne kolory, fasady, zdobienia, renesansowe portale i krużganki. Każda z kamienic opowiada wyjątkową historię.
- Kościół św. Jakuka – Ołtarz wykonany z drzewa lipowego przez Mistrza Pawła jest unikatowym na skalę światową dziełem sztuki. Wysoki na 18,62 metra znajduje się w nawie głównej. Został on wykonany bez użycia gwoździ, a każda figura jest zrobiona z jednego kawałka drewna! Robienie zdjęć zabronione …
- Ratusz. Najbardziej imponujący budynek w Lewoczy z XVII wieku, który wygląda jak połączenie kilku budynków razem. Warto zwrócić uwagę pięć malowideł kobiet, które przedstawiają pięć cnót mieszczańskich: umiar, ostrożność, odwaga, cierpliwość i sprawiedliwość. Niestety nie weszliśmy do wnętrza, a biała dama lewocka tam czeka!
-
Klatka hańby. Z XVII wieku. Ku przestrodze. Ponoć zamykano tam za drobne przewinienia.
Mariańska Góra w Lewoczy – najstarsze święte miejsce na Słowacji. Historią sięga XIII wieku kiedy to mieszkańcy Spisza w podzięce za uratowanie życia podczas najazdów Tatarskich wybudowali tutaj kaplicę. Od XVII wieku pielgrzymi przybywają tutaj prosić Marię Panne o łaski od. W 1984 papież Jan Paweł 2 awansował ją na bazylikę. A w 1995 aż 650 pielgrzymów przybyło tutaj, aby wspólnie świętować kolejną pielgrzymkę polskiego papieża.
Do Popradu przyjeżdżamy dość późno, ale na tyle wcześnie, aby móc skorzystać z pełni z atrakcji serwowanych na gorących źródłach. Moczenie tyłków w gorących wodach i w saunach było boskie! A wieczorem zostajemy ugoszczeni przez nasza gaździnę, Lenkę, śliwowicą i pysznym gulaszem. Żyć nie umierać!
Spiska Sobota – dawniej było to osobne miasto ale wraz z rozbudową Popradu zostało wchłonięte i dziś jest jedną z jego dzielnic. Miasteczko było słynne dzięki sprowadzonym tutaj niemieckim rzemieślnikom i co tygodniowym jarmarkom. Dziś możemy podziwiać dawny układ ulic oraz renesansowe kamienice i ratusz. Kamienice są poddawane sukcesywnej renowacji dzięki czemu Spiska Sobota staje się coraz piękniejsza. W centrum stoi zabytkowy kościół św Jerzego a w nim zabytkowy Ołtarz Mistrza Pawła (generalnie śłowacja jest usiana jego dziełami! A z tego co czytałam to był on dość tajemniczą osobą).
Zamek Spiski – potężny kompleks zamkowy z XI i XII wieku, największy w Europie środkowej i od 1993 wpisany na listę UNESCO. Faktycznie już z parkingu zamek robi wrażenie. Monstrum! Pierwsze wzmianki pochodzą z XII wieku, a historia zamku usiana jest wieloma zwrotami akcji! Spędzamy tam dobre 2 godziny pokonując schody, podejścia, korytarze, wspinając się na wieżę i oglądając wystawy poświęcone broni średniowiecznej i narzędziom tortur. Warto, warto i jeszcze raz warto!